W grudniu Św. Mikołaj dostał jasne wytyczne — album Sally Mann “Immediate Family” (“Najbliższa rodzina”). Byłem grzeczny więc dostałem co chciałem. Sally Mann wcześniej nie znałem, widziałem zaledwie kilka jej zdjęć. Bardziej o niej słyszałem — wrzawa wokół tego albumu opublikowanego w 1992 roku, oskarżenia o “pornografię” i “perwersję” spowodowały to, że wcześniej nikomu bliżej nie znana Sally Mann sprzedawała swoje odbitki kolekcjonerskie za ogromne kwoty. W pierwszym roku po publikacji sprzedano ponad 300 sztuk za kwotę ponad pół miliona dolarów. Żeby kupić jedno z jej zdjęć trzeba było czekać w kolejce nawet rok. Niewielu fotografów w historii osiągnęło tak spektakularny sukces komercyjny.
Pierwsze zdjęcie po tekstem nosi tytuł “Damaged child” (dosłownie “Uszkodzone Dziecko”) i przedstawia Jessie Mann (córkę Sally) ze spuchniętą od użądlenia owada twarzą. To zdjęcie, zrobione w 1984 roku zapoczątkowało cykl “Immediate Family” (tworzony był aż do 1991 roku). Odtąd często portretowała swoje dzieci w codziennych, “krytycznych” sytuacjach — ze złamaną nogą, podbitym okiem, krwawiące lub chore. Sally Mann przyjmuje taką estetykę i szokuje Amerykę. Porusza też często temat seksualności, na wielu zdjęciach jej dzieci są nagie. Przed wystawami Mann organizowane były pikiety, padały oskarżenia o wykorzystywanie swoich dzieci w służbie chorej sztuki. W kilku stanach Ameryki jej wystawy zostały zabronione ze względu na przepisy dot. pornografii — pod taki paragraf “podpadła”. To jeszcze bardziej wpłynęło na rewelacyjną sprzedaż jej zdjęć.
Mann pokazała dorastanie trójki swoich dzieci przez pryzmat ich seksualności. To się może nie podobać. Częstym oskarżeniem wobec fotografki było to, że wykorzystuje swoje dzieci w służbie wątpliwej jakości sztuki. Odrzucała je, mówiąc że oni po prostu tak żyją na codzień. Nagość nie jest dla nich tematem tabu. Ich dom w Virginii to była swoista hipisowską komuną, dzieci same współpracowały przy powstawaniu sesji, zresztą to widać na zdjęciach. Ten album może szokować i na pewno przekracza ustalone granice przyzwoitości. Warto obejrzeć zdjęcia Sally Mann, bez względu na to jaką ma się opinię na temat pokazywania seksualności dzieci. Choćby dlatego, że to bardzo dobre zdjęcia.
p.s. Jedną z ciekawostek dot. pracy Sally Mann jest to, że fotografuje tylko w lecie, resztę roku poświęca na drukowanie swoich prac. “Podczas innych pór roku nic się nie dzieje” — mówi Mann.