Pokrzywnik uznajemy małym rajem na ziemi. Po kilkudniowym pobycie w domu Tatiany i Andrzeja ciężko było nam wrócić na “warszawskie tory”. Kilkanaście dni po powrocie moja torba fotograficzna ciągle pachnie dymem z ogniska. Wtedy wychodzi słońce. Do tych momentów będziemy wracać. Kierunek “Domnumer 10” — taki mamy plan.