Gdy patrzę na naszego blisko już czteroletniego Stasia nie mogę uwierzyć w to, jak długą drogę przeszliśmy żeby mógł biegać najszybciej na osiedlu. Urodził się z wrodzoną wadą stóp. Brzydko się to nazywa po polsku…“stopy końsko-szpotawe”. Ładniejsza jest nazwa angielska tej wady — “clubfoot”. 24 grudnia Staś dostanie wyjątkowy prezent. W tym dniu lekarz pozwolił zdjąć zakładane na noc tzw. “buty Ponsetiego”. Lekarze mówią, że wszystko jest w porządku, że robiliśmy wszystko przez te lata jak należy. Postanowiliśmy kiedyś tą wiedzę “sprzedać”. Stworzyliśmy stronę, stricte informacyjną — www.clubfoot.pl (opcjonalnie www.ponseti.pl). Dla rodziców, którym rodzi się dziecko z “dziwnie” wyglądającymi stópkami i nie wiedzą dlaczego i co to, a na dodatek lekarze z którymi mają do czynienia na porodówce nie zawsze potrafią to jasno wyjaśnić (mieliśmy wiele sygnałów, że tak właśnie czasem jest, to straszne…). My trafiliśmy od razu na profesjonalistów. Wiele spraw sobie też “wygooglaliśmy”. Z tych wszystkich informacji powstała nasza strona. Zamiary mieliśmy większe, ciągle nie wygląda to tak jak powinno wyglądać. Paru rzeczy tam jeszcze brakuje (powód jest prozaiczny — brak czasu), ale strona jest merytoryczna. Dużo pracy włożyliśmy w przetłumaczenie na polski i przygotowanie filmów o wadzie (są na youtube — mają ponad 4 tysiące wyświetleń). Kilka dni temu dostałem mail od rodzica, który wynagrodził nam pozarywane noce podczas których tworzyliśmy tą stronę. Cytat z listu: ” Dzięki takim ludziom jak Wy mogliśmy ominąć “fałszywych proroków” — fizjoterapeutów lub przestarzałe metody i od początku wejść na ścieżkę, która może nie jest łatwa, ale daje duże nadzieje na pełen sukces.” Dla takich słów warto było to robić. Jestem z NAS dumny… I o tym chciałem Wam napisać:) Po to żeby każdy z Was spróbował w codziennym nawale obowiązków zrobić coś, co pomoże innemu człowiekowi. Nam się udało. Teraz Wasza kolej.
Te zdjęcia zrobiłem w styczniu 2010. Jedna z wielu wizyt w szpitalu, zdejmowanie gipsów i zakładanie nowych. Czuję jakby to było wczoraj…